Na jedną publiczną placówkę przypada średnio 1,4 tys. osób, a czas oczekiwania na wizytę u lekarza pierwszego kontaktu wynosi najczęściej kilka dni – wynika z danych GUS-u. Najgorzej jest w województwie pomorskim, gdzie jeden punkt obsługuje średnio aż 1,7 tys. pacjentów. Alternatywą dla systemu publicznej opieki zdrowotnej są prywatne ubezpieczenia zdrowotne, z których korzysta już ponad 2,5 mln Polaków.
Gdzie na jedną przychodnię przypada najwięcej pacjentów?
Z raportu GUS-u wynika, że w ubiegłym roku świadczenia ambulatoryjnej opieki zdrowotnej realizowało ze środków publicznych prawie 22 tys. przychodni oraz blisko 5 tys. praktyk lekarskich i stomatologicznych. Na jedną placówkę przypadało ponad 1,4 tys. osób (najwięcej w woj. pomorskim – ok. 1,7 tys., a najmniej w opolskim – nieco ponad 1,2 tys.). Warto te dane zestawić z częstotliwością, z jaką odwiedzamy lekarzy. Statystycznie każdy Polak w 2018 r. wybierał się do publicznej placówki ponad 8 razy – najczęściej w woj. mazowieckim (9 wizyt), a najrzadziej lubelskim i opolskim (7,4).
– Można powiedzieć, że w przypadku opieki podstawowej (lekarzy rodzinnych) liczba placówek jest zbyt mała. W większości mamy ubezpieczenie zdrowotne w ramach NFZ, ale na wizytę u lekarza pierwszego kontaktu czekamy nawet kilka dni. Z kolei wolne terminy do specjalistów to często miesiące oczekiwania – problemem są nie tyle zasoby, co finansowanie. Nic dziwi więc, że coraz częściej szukamy alternatywy do długich kolejek w postaci ubezpieczeń zdrowotnych. Korzysta z nich już ponad 2,5 mln Polaków – przede wszystkim w pracy, ale coraz więcej jest też polis kupowanych indywidualnie – mówi Dorota Bartkowska, Dyrektor Departamentu Ubezpieczeń Zdrowotnych w Compensa TU S.A. Vienna Insurance Group.
Niezadowoleni z NFZ sięgają po ubezpieczenia zdrowotne
Zwrot ku ubezpieczeniom zdrowotnym to jeden ze skutków niezadowolenia Polaków ze służby zdrowia. Zgodnie z raportem Euro Health Consumer Index (EHCI), który podsumowuje poziom państwowej służby zdrowia oraz poziom zadowolenia z niej w 35 krajach, gorzej od Polski wypadają pod tym względem tylko Albania, Rumunia i Węgry. Statystyki mówią, że szanse na zapisanie się do lekarza rodzinnego tego samego dnia są w większości przypadków znikome, przeciętny czas oczekiwania na chemioterapię to ok. 3 tygodnie, a na operację ok. 3 miesiące. Dla porównania, w państwach z czołówki zestawienia (Szwajcaria, Holandia, Norwegia) wartości te wynoszą kolejno: 1 tydzień i 2-3 tygodnie.
– Niezależnie od lokalizacji ubezpieczenie zdrowotne pozwala szybko uzyskać dostęp do lekarza. W przypadku lekarza rodzinnego, internisty i pediatry od momentu zgłoszenia u ubezpieczyciela do wejścia do gabinetu nie mija więcej niż doba. Z kolei czas oczekiwania na wizytę u specjalisty wynosi poniżej 5 dni – komentuje Dorota Bartkowska z Compensy.
Zakres ubezpieczenia obejmuje także inne usługi zdrowotne
badania diagnostyczne,
wizyty domowe i telekonsultacje,
szczepienia,
medycynę pracy,
konsultacje profesorskie,
infolinię medyczną.
Zakres świadczeń w ramach ubezpieczenia zależy od posiadanego wariantu polisy. Z reguły różnice dotyczą liczby i kategorii dostępnych specjalistów czy zakresu możliwych do wykonania badań diagnostycznych.
5 specjalistycznych świadczeń, na które czeka się w Polsce najdłużej (dane: Fundacja Watch Health Care):
Endokrynologia (11,6 miesiąca),
Ortopedia i traumatologia narządu ruchu (10,9),
Stomatologia (8,2),
Kardiologia dziecięca (7,3),
Neurochirurgia (7,1).